Koko Euro spoko, ale może warto na chwilę oderwać się od piłki i pomyśleć o czymś innym? Niby mamy dopiero połowę roku, a wielkie studia filmowe już kombinują: jak wypromować swoje filmy jako potencjalne Oscarowe hity. Fala trailerów jaka ostatnio nas zalewa pozwala już bukmacherom i ekspertom spekulować, jakie mniej więcej szanse ma dany film na nominacje (na podstawie trailera!). Przyjrzyjmy się więc temu, co już możemy obejrzeć w internecie…
Kto? Tom Hooper („Jak zostać królem”)
Obsada: Crowe, Hathaway, Jackman, Redmayne, Bonham Carter, Baron Cohen,
Potencjalne nominacje: myślę, że jeśli film będzie naprawdę tak dobry, jak się go sprzedaje, to powyżej 10, w tym w najważniejszych kategoriach
Kto? Baz Luhrmann („Moulin Rouge”, „Romeo + Julia”)
Obsada: DiCaprio, Mulligan, Maguire
Potencjalne nominacje: Ciężko ocenić. Ponoć prezentacja na CinemaCon fragmentów filmu w 3D wgniotła ludzi w ziemię. Z Luhrmannem jednak ciężko cokolwiek powiedzieć pewnego, bo może wyjść pięknie, a może też wyjść „Australia” (która też miała wspaniałe trailery)…
Kto? Paul Thomas Anderson („Magnolia”, „Aż poleje się krew”)
Obsada: Philip Seymour Hoffman, Joaquin Phoenix, Amy Adams, Laura Dern
Potencjalne nominacje: PTA jest autorem kilku świetnych filmów, a już ostatni dzięki mistrzowskiej kreacji Day Lewisa był naprawdę niesamowity. Czy jego kolejne minimalistyczne, nawiązujące ponoć do scjentologii (i zapewne boleśnie ją wyszydzające) dzieło powali krytyków? Wydaje mi się, że szanse są spore.
Kto? Quentin Tarantino
Obsada: Foxx, Waltz, DiCaprio, Samuel L. Jackson, Don Johnson
Potencjalne nominacje: Znając akademię, w ostatecznym rozrachunku doceni aktorów, scenariusz i techniczną stronę (kostiumy, montaż) filmu Tarantino. Nie zmienia to faktu, że film od początku zbierze zapewne sporo nominacji, w tym tę najważniejszą – dla najlepszego filmu.
Kto? Woody Allen
Obsada: Allen, Baldwin, Benigni, Cruz, Eisenberg, Page
Potencjalne nominacje: po sukcesie „O północy w Paryżu” i „Vicki Cristina Barcelona” kolejny film Allena zapowiada, moim zdaniem, fatalny trailer. Czy więc faktycznie okaże się prawdą, że średnio co drugie dzieło Allena w tych czasach daje się oglądać (True story! „Vicki..” poprzedził najgorszy bodaj film mistrza „Sen Kasandry”, a „O północy…” rozlazłe i pozbawione point „Poznasz przystojnego bruneta”)? Zobaczymy już niedługo.
Kto? Robert Zemeckis („Forrest Gump”)
Obsada: Denzel Washington, Don Cheadle, John Goodman
Potencjalne nominacje: Trochę na wiarę zamieszczam w tym zestawie pierwszy nieanimowany film Zemeckisa od 1999 roku (poprzedni to „Cast Away”). Nawet ten trailer pokazuje film, jaki byłby pewniakiem do Oscarowego wyścigu jakieś 15-20 lat temu. Ale kto wie, może nostalgia akurat zwycięży, a może wróci moda na takie filmy? A może, po prostu, Zemeckis ma w rękach kawałek starego dobrego hollywoodzkiego kina?
Kto? Peter Jackson
Obsada: Martin Freeman, Ian McKellen
Potencjalne nominacje: Ciężko przewidzieć jak Akademia zareaguje na „prequel Władcy Pierścieni”. Gwoździem do trumny filmu może być fakt nakręcenia go z szybkością 48 klatek na sekundę, w opozycji do tradycyjnych 24. Według relacji świadków, którzy widzieli fragmenty filmu wygląda on przez to „jak koreańska telenowela”. Niemniej jednak ostatnia część „Władcy” wciąż utrzymuje rekord otrzymanych statuetek (wespół z „Titaniciem” – po 13 Oscarów), więc błędem byłoby nie doceniać Jacksona.
Kto? Wes Anderson („Royal Tennenbaums”)
Obsada: Murray, Willis, McDormand
Potencjalne nominacje: Na pewno scenariusz, być może ktoś z obsady, może także być reżyseria i film – w zależności od tego, jak mocna będzie stawka pod koniec sezonu.
Kto? Ben Affleck
Obsada: Affleck, Arkin, Goodman
Potencjalne nominacje: Wiem, że wielu z kinomanów-amatorów kojarzy Afflecka głównie jako niezbyt dobrego aktora, niemniej jednak jego świetne kryminały „The Town” i „Gone baby gone” zebrały świetne recenzje i kilka nominacji do Oscara. A tutaj mamy komediodramat, prawdziwą historię i zespół dobrych aktorów – Akademia lubi takie produkcje i warto o tym pamiętać, kiedy już na dobre zacznie się wyścig po złoto.
Mógłbym wymieniać dalej, ale na pierwszy raz chyba wystarczy. Moim zdaniem żaden z pokazanych w Cannes filmów poza wspomnianym wyżej filmem Wesa Andersona póki co nie przebił się w świadomości krytyków na tyle, by wskoczył do wyścigu. Raczej na pewno warto za to pamiętać o „Lincolnie” Spielberga, „Życiu Pi” Anga Lee i „Annie Kareninie” Joe Wrighta. Na pewno też będą w zestawie niespodzianki, a na te warto czekać najbardziej…