Już jutro po siedmiu latach zakończy się serial, o którym sama twórczyni mówi, że „nigdy nie spodziewała się, że potrwa dłużej niż sezon”. Oglądany przez małą, ale wierną publiczność. wielokrotnie nagradzany, uwielbiany przez młodą nowojorską inteligencję i krytyków, naszpikowany odniesieniami do popkultury, polityki, a nawet historii USA. Mój ulubiony serial komediowy – 30 Rock.
Historia tego serialu zaczęła się, kiedy Lorne Michaels – legendarny producent show komediowego SNL – zaczął namawiać jedną ze scenarzystek SNL, Tinę Fey, by napisała serial o kulisach powstawania tego show. I tak właśnie „30 rock” opisuje historie zza kulis powstawania popularnego show komediowego i perypetie jego głównej scenarzystki – Liz Lemon. Liz musi sobie radzić z nową, kompletnie nieobliczalną gwiazdą – Tracym Jordanem (postać jest luźno oparta na odtwarzającym go komiku Tracym Morganie), z dotychczasową największą gwiazdą show – Jenną (znana wcześniej z Ally McBeal Jane Krakowski) oraz nowym szefem NBC – Jackiem Donaghy (Alec Baldwin).
Wyjątkowy show, oparty na ujęciach z jednej kamery nigdy nie ukrywał, że jego największą siłą są szybkie i inteligentne dowcipy oraz satyra na środowisko Nowego Jorku, w szczególności zaś bohaterów i decydentów telewizji. Jak wyliczono w artykule w ostatnim Rolling Stone średnio w tym show pada ok. 10 dowcipów na minutę. Rolling Stone podczas wyprawy za kulisy odkrył też znaną doskonale prawdę – nawet rodziny niektórych aktorów nie łapią referencji i nie potrafili wciągnąć się w show. Podobnie jak większość Amerykanów. Stąd show skazany był co najwyżej na kultową popularność, jednak przyzwoita widownia i wsparcie krytyków pozwoliły mu się utrzymać na antenie przez 7 lat.
Show przerysowuje świat showbiznesu i wielkiej telewizji, nie stroni też od aluzji do polityki. Tutaj zaś wbrew pozorom i poglądom twórców w serialu to najczęściej zaciekły republikanin Donaghy ma we wszystkim rację. Twórcy uznali bowiem, że to bardzo zabawny paradoks. Wszystkie postaci są przerysowane i napisane grubą kreską, a jednak kwestie przez nie wypowiadane są nadzwyczaj inteligentne i zabawne. Brak tutaj humoru, w jaki obfituje „The Office” czy „Jak Poznałem Waszą Matkę”. Aktorzy wpisują się doskonale w konwencje i grają na sporym przerysowaniu. Fey jest tu więc bardziej szaloną wersją samej siebie, Baldwin gra szczwanego biznesmena i jest to rola jego życia, Krakowski jest idiotką, która nosi w sobie przerysowanie wszystkich złych cech, które zwykle przypisujemy aktorkom. Morgan-Jordan zaciera granice fikcji i prawdy w umiejętny, często przegięty sposób. Ale jest tu też sporo innych ciekawych postaci, z których każdą dało się w jakiś sposób polubić takich jak np. stażysta Kenneth czy wierni pomocnicy Tracy’ego- Grizz i Dot-Com.
Przez te lata przez show przewinęła się plejada gwiazd – nie do końca normalnych facetów Liz zagrali m.in Jon Hamm („Mad Men”) czy Matt Damon, w roli podstarzałej mentorki-scenarzystki mieliśmy Carrie Fisher („Gwiezdne Wojny”), zagrali też. m.in Oprah Winfrey, Whoopi Goldberg, Isabella Rossellini, raperzy LL Cool J i Ghostface Killah, Paul Giamatti, Steve Buscemi, Susan Sarandon, a nawet Paul McCartney czy Al Gore. Lista ciągnie się i ciągnie i tylko świadczy o tym, jak bardzo serial jest uwielbiany we własnej branży. Tylko w finałowym odcinku trzeciego sezonu „Kidney Now” – jednym z najbardziej szalonych odcinków, w którym stacja organizuje zbiórkę pieniędzy na przeszczep nerki dla ojca Jacka – zobaczyliśmy stylizowany na „We Are The World” fikcyjny występ, w którym pojawili się m.in Adam Levine z Maroon 5, Sheryl Crow, Mike D i Adam Horovitz z Beastie Boys, Moby, Wyclef Jean, Norah Jones czy Cyndi Lauper. W jakim innym serialu zobaczylibyście coś takiego?
Świadczą o tym również nagrody, jakie serial zdobył przez lata – 13 nominacji i 6 zamienionych na Złote Globy, 94 nominacje do nagrody Emmy zamieniły się 14 statuetek (w tym 3 lata z rzędu na tę najważniejszą – dla Najlepszego Serialu Komediowego), a w ubiegłą niedzielę Tina Fey i Alec Baldwin odebrali nagrody SAG (gildii aktorów). Jutro natomiast cała historia zakończy się, zapewne jak zwykle w nieoczekiwany i nieco szalony sposób. Przez te siedem lat zaś „30 rock” pokazało, ze inteligentny i absurdalny humor wciąż ma miejsce w tzw. „primetime television”. Będę niesamowicie tęsknił za tym serialem.