Podsumowanie 2013: Najgorsze Filmy

19 Gru

4987445-wielkie-wesele-643-482

Jako, że od dawna nic na blogu nie pisałem, najlepiej chyba od razu przejść do wpisów zbiorowych. Cóż bowiem więcej mówi o guście niż podsumowania roczne? Tutaj wychodzi próżność, guilty pleasures, ale też rozsądek i dobry (lub zły) smak. Do tej listy podchodzę o tyle niekonwencjonalnie, że mierzę tutaj wagę tytułów oczekiwaniami, jakie w nich pokładałem. Nikt bowiem chyba nie spodziewał się, że kolejne sequele „Strasznego Filmu”, „Kac Vegas” czy „Dużych dzieci” albo film z Lindsay Lohan sfinansowany za pomocą kickstartera  będą dobre, prawda? No właśnie… Dlatego też moja lista to nie tyle lista najgorszych filmów, co największych filmowych rozczarowań roku. Przyznaję też, że do niektórych „dzieł” kinematografii, które są wysoko w rankingach („The Host”, „Złodziej Tożsamości”, „Last Minute”, „Podejrzani Zakochani”) nawet nie podchodziłem.

Oto więc moja osobista „parszywa ósemka”:

8.Nieulotne

Należę do zagorzałych przeciwników najnowszego filmu Jacka Borcucha. Nieudana próba nawiązania do modnych trendów amerykańskiego kina niezależnego lub też film o różnych środkach transportu, jak żartowaliśmy z przyjaciółką. Artystyczność pomyliła się reżyserowi  z pretensjonalnością.

7. The Internship – Stażyści

I pomyśleć, że był czas gdy „Wedding Crashers” bawiło mnie prawie do łez. Z tamtej chemii między Vincem Vaughnem i Owenem Wilsonem zostało jeszcze trochę, ale niewystarczająco by uratować fatalny scenariusz będący w istocie gigantyczną reklamą Google’a.

6. After Earth – 1000 lat po ziemi

Will Smith pilotuje swoje dziecko, które po katastrofie statku musi przetrwać w dżungli i zdobyć artefakt, który pozwoli im obu wrócić do domu. Ups, zapomniałem napisać „spoiler alert”, bo właśnie opowiedziałem Wam cały film. Calutki. Na serio nic więcej w nim nie ma. W dodatku młody Jaden Smith niestety nie ma ani uroku ani talentu ojca. Wizualia też bez rewelacji jak na taką superprodukcję. Czy ja doczekam dnia gdy ktoś przestanie wreszcie dawać panu Shyamalanowi pieniądze na kolejne bezwartościowe projekty?

5. Only God Forgives – Tylko Bóg Wybacza

Prawie jak koreański film o zemście i matkach jaki mógłby zrobić któryś z mistrzów koreańskiego kina, tylko że ten jest bardzo zły. Film-wydmuszka – piękny z zewnątrz, ale niewypełniony żadną treścią. W pięknych kolorach Bangkoku snuje się Ryan Gosling z miną zbitego psa, szukając zemsty na zabójcach brata, który to brat wcześniej sam zabił i zgwałcił małą dziewczynkę. Aż się prosi by sparafrazować w recenzji tytuł tego filmu, ale to byłby tani suchar. Pan Refn chyba za bardzo uwierzył, że wyjdzie mu kolejny „Drive”. Nie udało się. Film ratuje dla mnie jedynie strona wizualna.

4. Paranoja

O ile Chris Hemsworth jest aktorem cokolwiek zdolnym, o tyle jego młodszy brat Liam poza ładnym wyglądem za wiele do zaoferowania nie ma. Po raz kolejny zastanawiam się, co sprawia, że Harrison Ford, Richard Dreyfuss czy Gary Oldman przyjmują takie role. Nie czytają scenariusza czy jak? Nawet na papierze ten thriller rodem z podręcznika dla scenarzystów musiał być nudny jak flaki z olejem, a w rękach Roberta Luketica stał się jeszcze gorszy.  Jedyne przebłyski światła to właśnie wspólne sceny Oldmana i Forda.

3. The Lone Ranger  – Jeździec Znikąd

Mniej więcej po 20 minutach zacząłem w ten film wątpić. Po tym jak Helena Bonham-Carter zaczęła strzelać do ludzi karabinem w drewnianej nodze straciłem wszelką nadzieję. Żeby to jeszcze chociaż było zabawne, pastiszowe niczym „Piraci z Karaibów”… Niestety jednak nie było. Reżyser nie mógł się zdecydować czy ma być pastiszowo czy poważnie. Wyszło danie cokolwiek przeterminowane, którego strawić się zwyczajnie nie dało.

2. The Big Wedding – Wielkie Wesele

Jedna z najmniej śmiesznych komedii jakie widziałem w ostatnich latach. To, co reżyser każe tu robić takim tuzom jak Diane Keaton, Robert DeNiro czy Susan Sarandon woła o pomstę do nieba. Jedyne co czułem podczas seansu to autentyczny żal, że muszę oglądać takie żenujące widowisko.

1. Counselor – Adwokat

Żaden film tak nie wywindował oczekiwań w tym roku, by potem tak boleśnie je zmiażdżyć. Z całego filmu świat zapamięta jedynie scenę seksu Cameron Diaz z autem. Coś poszło bardzo nie tak, panie Scott – a należę do tych, któzy bronili Prometeusza!

Tyle najgorszych, choć znalazłbym na pewno miejse i na „Kac Vegas 3”, i na „The Bling Ring” Coppoli i jeszcze parę tytułów.

Te bardziej pozytywne podsumowania już wkrótce.

Dodaj komentarz